Dziennik “Washington Times” zajął się sytuacją w stanie, który tak jak Detroit ma najgorszy ranking kredytowy. To Illinois – Kraina Lincolna, miejsce gdzie od lat żyje ok. miliona Polaków, dlatego sytuacja w Chicago czy Springfield jest mocno monitorowana nie tylko w USA, ale i w Polsce.

Sytuacja jest w tej chwili jest tak katastrofalna, że gdyby Fundusz Emerytalny Nauczycieli musiał wypłacić swoim członkom ich należności to ma do dyspozycji jedynie 40 centów z każdego zainwestowanego dolara. Jednocześnie liczba uprawnionych do otrzymywania świadczeń z sześcioma cyframi wzrosła w tym roku o 24 proc., a emerytów nauczycieli zarabiających ponad 100 tys. dolarów jest w tej chwili ok. 6 tys. – wynika z raportu Open the Books, internetowego portalu, biblii transparentności – jak nazywają go niektórzy. Fundatorem tej, zaglądającej głęboko do kieszeni Ameryki, świetnej strony jest Adam Andrzejewski, dobrze nam znany nasz rodak, niedoszły republikański kandydat na gubernatora Illinois.

Niektóre dane są zaiste szokujące:

ponad 100 tys. nauczycieli na emeryturze pobiera świadczenia z systemu już 20 miesięcy od chwili gdy zakończyli pracę. Ciężar finansowy związany z wypłatami w wyniku układów zbiorowych ze związkami może kosztować podatnika nawet i 2 mln dolarów na jednego nauczyciela w czasie otrzymywania przez niego świadczeń. – Dla większości okręgów szkolnych wypłaty emerytur są jednym z pięciu najwyższych  rocznych kosztów – powiedział Adam Andrzejewski dodając: – Czy będziemy wychowywać dzieci czy zapewniać wysokie świadczenia dożywotnie dla administratorów i nauczycieli? Nie wystarczy pieniędzy podatników na jedno i drugie. Plan reformy TRS (Teachers Retirement Service) przeprowadzany od 2009 r., w obliczu katastrofy w maju decyzją sądu pozostawił zawiesić wypłacalność funduszu. Tymczasem sytuacja finansowa Illinois ciągle się pogarsza. Wierzyciele stanu i największego miasta czyli Chicago idą tą samą drogą co ich poprzednicy w Detroit. W marcu agencja ratingowa Moody obniżyła wartość Chicago z A3 na BAA1, co jest najniższą wartością z wszystkich dużych miast Stanów Zjednoczonych poza Detroit. Illinois ma najgorszy rating w porównaniu do każdego stanu w kraju.

TRS jest najbogatszym funduszem emerytalnym w stanie,

to połowa wartości wszystkich działających tego typu w Illinois. Przez lata stanowa legislatura pozwalała na używanie pieniędzy z funduszu na inne niż statutowe cele. Władze oświaty i związkowi liderzy za pożyczone pieniądze zatrudniali kolejne rzesze nauczycieli, zwiększali wynagrodzenia i poprawiali lokalną infrastrukturę. W efekcie tych działań mamy w funduszu dziurę budżetową w wysokości 54 mld dolarów – dowodzi Ted Dabrowski, wiceprezydent  Illinois Policy Institute – niedochodowego think tanku. W porównaniu do rocznego budżetu, który wynosi 35 mld dolarów czyni sytuację doprawdy dramatyczną. Instytut szacuje, że ponad połowa nauczycieli w szkołach publicznych idzie na emeryturę w wieku 59 lat lub wcześniej. Po zakończeniu kariery w oświacie dostaną więc co najmniej $2 mln w formie emerytury. Ze względu na gwarantowaną podwyżkę w wysokości 3 procent rocznie ze względu na wzrost kosztów utrzymania, po 25 latach emerytury wiele z tych osób zarabia dwa razy więcej niż w czasach gdy pracowali w szkołach! Charlie McBarron, rzecznik Illinois Education Association zrzeszającego 130 tys. członków, broni układu panującego: – Pamiętajmy, że członkowie  Illinois TRS nie otrzymują świadczeń z funduszu Social Security, ich emerytury w większości przypadków to oszczędności ich życia. Jednym z obrońców panującej sytuacji jest oczywiście Chicago Teachers Union, nauczycielski związek po wyroku sądu żąda od polityków dotrzymania obietnic złożonych także i pracownikom innych miejskich instytucji. CTU twierdzi, że obniżenie przyrzeczonych świadczeń emerytalnych jest wyraźnie sprzeczne z konstytucją. Eksperci twierdzą z kolei, iż świadczenia emerytalne dla nauczycieli szkół publicznych są o niebo lepsze od tych otrzymywanych w sektorze prywatnym.

Punktów spornych jest zresztą więcej, np. 3-procentowy wzrost roczny świadczeń nie ma nic wspólnego z inflacją czyli nie zależy od warunków ekonomicznych i budżetowych nacisków. Podczas gdy beneficjent świadczeń funduszu Social Security może maksymalnie dostać rocznie $456 podwyżki na wyrównanie wzrostu kosztów życia, emerytowani nauczyciele w tym roku wzbogacą się dodatkowo o $1.906 czyli dziewięć razy więcej niż średnia beneficjenta zabezpieczenia społecznego.

Kolejnym gwoździem do trumny

funduszu emerytalnego nauczycieli są rosnące pensje czynnych pedagogów. Podane przykłady powalają: pensja Sandry Renner, szefowej Dystryktu Szkolnego Butler, przez ostatnie cztery lata skoczyła o 31 proc. do 288.240 dolarów co dało po po przejściu na emeryturę świadczenie roczne w wysokości 210.480 dolarów. Dwa lata temu szkolny zarządca Mohsin Dada także otrzymał przyjemną podwyżkę, roczny dochód skoczył mu o 137 proc. ze $156.160 na $358.750 co dało podstawę emerytury w wysokości $254.700. Jednak pan Dada postanowił do emerytury dorobić i w tym samym roku został powołany na stanowisko dyrektora finansowego systemu szkolnego North Shore  z pensją $ 239.895,95. Co ciekawe to zupełnie legalne, jak twierdzi rzecznik TRS David Urbanek Dada mógł otrzymywać emeryturę i pensję gdyż nie był zatrudniony w dystrykcie szkolnym współpracującym z Teachers Retirement Service. To oznacza, że po nabyciu emerytury Moshin Dada dorobił sobie dodatkowe pół miliona dolarów.

Niezłe życie mają też nauczyciele w Hinsdale,

tam wzrost wynagrodzeń w ostatnich czterech latach pracy osiągnął 24 proc. rocznie – twierdzi Open the Books Andrzejewskiego. Dochody nauczycieli w tej dzielnicy wyprzedziły  inflację o 76 procent od 2001 roku. Ze średnią pensją 111.000 dolarów nauczyciele w Hinsdale mogą zarobić o ponad 10.000 dolarów więcej niż wynosi średnia pensja profesora na University of Illinois! Często zdarza się też, iż rada szkolna decyduje o pozostawieniu pedagoga na stanowisku jeszcze przez rok czy dwa w zamian oferując mu znaczną podwyżkę, nawet o 20 proc. Jak się okazuje to faktycznie kosztuje mniej lokalnego podatnika niżby nauczyciel zdecydował się przejść na wcześniejszą emeryturę – wynika z wypowiedzi Bena Schwarma, wykonawczego dyrektora Illinois Association of School Boards. Władze jako sposób na rozwiązanie kryzysu emerytalnego wymyśliły przeniesienie kosztów emerytalnych na poziom lokalny co z pewnością zakończy się katastrofą dla lokalnych okręgów szkolnych. Te finansowane są w dwóch trzecich za pośrednictwem podatków od nieruchomości, które już i tak są najwyższe w USA więc o podwyżce (?) nie ma mowy.

Tak czy inaczej nauczycieli czeka trudny czas

dyskusji o zamrożeniu pensji, podniesieniu wieku emerytalnego czy wprowadzeniu limitu na podwyżki emerytalnych dodatków związanych ze wzrostem kosztów życia. Ale też, jak trafnie zauważył Ted Dabrowski:  – To niesprawiedliwe – poprosić podatników by płacili jeszcze więcej jeśli mają utrzymywać pracowników, którzy mogą przejść na emeryturę w wieku 50 lat licząc na 2 mln dolarów emerytury, bez próby zreformowania tych rzeczy w pierwszej kolejności.

I trudno nie przyznać mu racji, wszak nauczyciele, mimo poniesionych pewnych kosztów wielkiego kryzysu, w porównaniu do wielu grup zawodowych mają się zupełnie nieźle.

Sławomir Sobczak

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *