Zapowiedzi końca kryzysu na rynku realnościowym słyszymy już od kilku lat, ale ceny nieruchomości pną się mozolnie w górę i ofert naprawdę atrakcyjnych nie ma, są za to kolejki chętnych do inwestowania i niechętne do pożyczania pieniędzy banki.
Pewnie dlatego w tym marazmie każdą dużą transakcję przyjmujemy z nadzieją, że to już ten moment odbicia i przyglądamy się dealom z radością. Właśnie sprzedano największy kompleks na Lincoln Road w Miami Beach (na zdjęciu), cena za sześć budynków nawet jak na południową Florydę robi wrażenie: 342 mln dolarów! Nazwiska inwestora jeszcze nie podano, znany jest tylko sprzedający, to lokalny potentat Terranova Corp. i jego partner Acadia Realty Trust. Inwestycję złożoną z dwóch działek na przełomie 2011 i 2012 roku kupiono za 191 mln dolarów, podziwiać więc należy smykałkę do interesów florydzkich finansistów, którzy w niecałe trzy lata zarobili na niej $151 mln lub licząc inaczej – 71 procent. Na nieruchomość składają się nie tylko potężne budynki ale i promenada dla przechodniów w przepięknym obszarze bardzo popularnej ulicy. Większy interes w tym rejonie ubito tylko raz, gdy państwowy inwestor z Dubaju w kwietniu 2008 r. za $375 mln nabył 50 proc. akcji Fontainebleau Miami Beach od Turnberry Associates. Zakup pokazuje nowy trend na rynku deweloperskim, upadają wielkie centra handlowe w Stanach Zjednoczonych, przyszła moda (oby trwała) na urokliwe ulice wypełnione markowymi sklepami i restauracjami. W ciągu ostatnich kilku lat Lincoln Road stała się magnesem dla globalnych marek, od czerwca mamy tam sklepy, których obecność oznacza, że jest modnie i bogato, jest Gap, Athleta, Intermix, Fossil, A/X Armani Jeans, a lada chwila otworzą podwoje: Lululemon, Zara, Apple, Zadig & Voltaire, Urban Outfitters, American Eagle Apparel, H&M i Forever 21. Ceny wynajmu powierzchni handlowych oczywiście również poszybowały, za stopę kwadratową trzeba już zapłacić 300 dolarów czyli dwa razy więcej niż w ub. roku.
To Floryda i okolice Miami, ale i w Chicago jest też coraz drożej. W tym tygodniu sprzedano apartament przy 55 East Erie o powierzchni 4.200 stóp kwadratowych za $4,25 mln, co oznacza, że jedna stopa kosztowała 1012 dolarów co jest nowym rekordem okolicy River North. Mieszkanie na 54. piętrze wieżowca jest okazałe, zajmuje pół kondygnacji, a jest w nim m.in.: kominek w pokoju gościnnym, trzy tarasy, 3 i pół łazienki, dębowe podłogi, granitowe wykończenie kuchni, włoskie meble i garderoby, w których można się przechadzać. Do apartamentu przynależą także cztery miejsca parkingowe. Dotychczasowy właściciel, Robert S.Luke nabył nieruchomość w 2010 r. za niespełna 3,5 mln dolarów, w ub. roku była na rynku za $5,9 mln, ale nie znalazła nabywcy.
To dobre wiadomości dla rynku realnościowego, tylko dlaczego tak trudno sprzedać swoje mieszkanie czy dom za porządną cenę, a każda oferta sprzedaży znika natychmiast? Coś się w tym biznesie nie zgadza, a fakt, że wielomilionowe transakcje przeprowadzają fundusze inwestycyjne i multimilionerzy jakoś mnie nie rajcują. Cena mojego chicagowskiego mieszkania jak drastycznie spadła kilka lat temu tak się podnieść znacząco nie może…
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: blog.oyster.com