Nowe technologie burzą granicę między życiem prywatnym i zawodowym – pisze Piotr Kościelniak.

„I znów work-life balance na miarę braku możliwości. Rowerem na spotkanie, dwie godziny fantastycznej pracy, rower z powrotem i szybka przebieżka. I pewnie czas na e-maile” – pisze na Facebooku koleżanka, prezes zarządu w dużej firmie public relations. Z dalszego ciągu wpisu można się domyślać, że tej równowagi między pracą a życiem osobistym nie udało się zachować. Dlaczego? Według psychologów tak modna dziś koncepcja work-life balance już jest… martwa. Zabiły ją nowe technologie.

Pomysł wywodzi się z lat 80. ubiegłego wieku. Był odpowiedzią na przepracowanie białych kołnierzyków. Efektem był pracoholizm i wypalenie zawodowe w biurze – i rozpad więzi społecznych, kłopoty ze zdrowiem w życiu prywatnym.

– To pomysł zakorzeniony w umysłach ambitnych profesjonalistów, którzy chcą mieć wszystko – pracę i zabawę, karierę i rodzinę – tłumaczy Holly Hamann z firmy marketingowej TapInfluencer.

Teraz problem wrócił ze zdwojoną siłą. – Wiele osób ma trudności z zachowaniem balansu między pracą i życiem, ponieważ widzą, że ich koledzy zostali zwolnieni. I mają teraz więcej obowiązków, a oprócz tego boją się, aby ich nie spotkał taki sam los – mówi portalowi WebMD psycholog dr Robert Brooks.

Również pracodawcy nie chcą słyszeć o work-life balance, bo w ich rozumieniu oznacza to, że pracownik wyłączy służbową komórkę i komputer o 18. A włączy o 9 rano.

– Czy zdarzyło ci się nie iść na siłownię, bo najpierw trzeba odpowiedzieć na e-maile? Czy otwierasz pocztę przed zaśnięciem? Zerkasz na telefon podczas kolacji? – pyta Hamann na swoim blogu.

Oczywiście, większość „ambitnych profesjonalistów” tak właśnie robi – sprawdza pocztę przed zaśnięciem i zaraz po obudzeniu. Przyczyną jest dostępność technologii mobilnych, które pozwalają „przenieść” pracę do najbardziej osobistego z urządzeń osobistych – smartfona.

– Niektórzy ciągle się łudzą, że można ignorować pocztę i komunikatory między godziną 18 i 8. Ale tak się nie da. Praca i życie się przeplatają – tłumaczy nową sytuację sieci BBC Paul Herbert, wiceprezes Solution Design. Ma on jednak interesującą propozycję: 
– Cena pracy jest bezpośrednio związana z rzeczami, z których ty jako pracownik musisz zrezygnować, by móc pracować. Im więcej swojego życia dajesz, tym wynagrodzenie powinno być wyższe.

Zanim pracodawcy przemyślą tę propozycję, można stosować proste triki dr. Brooksa. Po pierwsze, wpisywać plany z życia prywatnego do kalendarza – w ten sposób wolny czas nie będzie przeciekał przez palce. Po drugie, nie marnować go w pracy na plotki, zakupy w sieci czy przeglądanie Facebooka. Po trzecie, lepiej się zorganizować – robić zakupy w sklepach online czy zapłacić za sprzątanie, zamiast robić to samemu.

Piotr Kościelniak

Rzeczpospolita

foto: adlerworkaholics.blogspot.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *