Na służbę zdrowia przeważnie się narzeka. Co byłoby jednak, gdyby lekarze wychodzili naszym chorobom naprzeciw?

Dzięki nowemu pomysłowi wykorzystania danych lekarze są w stanie przewidywać stan naszego zdrowia. W dwóch amerykańskich stanach Północnej i Południowej Karolinie operator medyczny HealthCare System rozpoczął podłączanie danych swoich pacjentów do systemu informatycznego.

Pełna automatyzacja

W skład powstającej sieci wchodzi ponad 900 placówek medycznych skupiających 2 mln pacjentów. Placówki to nie tylko szpitale i przychodnie, ale także domy opieki, centra chirurgiczne i gabinety lekarskie. Celem programu jest stworzenie siatki algorytmów, która przewidzi, kiedy i na co możemy zachorować. Sprawny system dokona analizy naszych wydatków dokonywanych kartami kredytowymi, prześledzi historię programów lojalnościowych, spróbuje spojrzeć na nasze cyfrowe życie z dystansu i wydzielić główne trendy dotyczące zdrowia.

Jak to zrobić? System zobaczy, kiedy przestaniemy pojawiać się na siłowni, albo że w którymś momencie będziemy kupować sobie coraz więcej batoników. Dowie się także, że wychodzimy ze sklepów w ubraniach o coraz większym rozmiarze. Każde odchylenie od pierwotnych norm zostanie skrupulatnie odnotowane i na tej podstawie algorytm stanie się lekarzem pierwszego kontaktu.

Lekarze dzięki tym danym będą mieli do dyspozycji modele ryzyka, które umożliwią wystawianie diagnoz na podstawie szerszych przesłanek niż dotychczasowa rozmowa z pacjentem. Twórcy systemu chcą, by za dwa lata personel medyczny mógł korzystać z tych informacji. W efekcie będzie można spodziewać się kontaktu od lekarza zanim poczujemy się naprawdę chorzy.

Przeanalizować i wyleczyć

Analiza kupowanego jedzenia przyda się do przewidzenia prawdopodobieństwa i ewentualnego momentu, gdy może nadejść atak serca. Astmatycy dostaną ostrzeżenie, że kończą się im niezbędne lekarstwa i że właśnie kupiona paczka papierosów może im poważnie zaszkodzić. Każda informacja może się przydać. Zbyt częste zakupy w fast foodach zapalą lekarzom ostrzegawczą lampkę przed możliwościami zachorowania na cukrzycę; brak zarejestrowanego samochodu może przełożyć się na opuszczanie niektórych wizyt lekarskich w przyszłości; niekonsekwentne wykupowanie nowych leków może wymagać telefonów z przypomnieniami, by pacjent przez roztargnienie sam sobie nie zaszkodził. Wszystko z tzw. Big Data, czyli ogromnymi porcjami informacji zbieranymi o użytkownikach, w tle.

Krytycy pomysłu wskazują na jego dwie potencjalne wady. Pierwsza z nich to ryzyko naruszenia poufności informacji i wykorzystanie poufnych danych o obywatelach wbrew ich woli. Druga to możliwość zaburzenia relacji doktor-pacjent i przesunięcie ciężaru diagnozowania na algorytm, który zawsze może popełnić błąd.

Dostawcy danych zapewniają, że ich obsługa nie sprawi problemów żadnej z zaangażowanych stron. Analiza historii zakupów pozwoli na większą efektywność w tworzeniu placówek medycznych, które będą mogły zwiększać swoje działania na terenach, których mieszkańcy żyją na niższym poziomie majątkowym i wycofywać się z miejsc, gdzie mieszkańcy chorują rzadziej.

Rafał Tomański

rp.pl

foto: aldomoller.net

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *