Podczas swojej pierwszej wizyty jako dyrektor Federalnego Biura Śledczego James Comey stwierdził, iż jest boleśnie rozczarowany rosnącą  przestępczością w Chicago.

Jednocześnie Corney zapowiedział zwiększenie środków federalnych w celu zapobieżeniu temu zjawisku. Szef  FBI spotkał się ze swoimi funkcjonariuszami z biura chicagowskiego, które jest centralą na Zachodnie Wybrzeże i na krótkiej konferencji prasowej zapowiedział zatrudnienie 2 tys. agentów w ciągu następnych 18 miesięcy.

Na spotkaniu z prasą obecni byli: komendant chicagowskiej policji Garry McCarthy i prokurator Zachary Fardon, obaj atakowani za brak postępów w walce gangów jaka toczy się w “Wietrznym Mieście”, co jest już jednym z głównych tematów mediów w całym kraju.

Obecnie w Chicagolandzie nad powstrzymaniem fali zorganizowanej przestępczości pracuje zaledwie 100 agentów FBI, część z nich wspólnie z lokalną policją i prokuraturą. Zdaniem Comey’a, byłego urzędnika nr 2 Departamentu Sprawiedliwości za prezydentury George’a W. Busha, a który zastąpił w ub. roku Roberta Muellera, gdy ten odchodził po 12 latach szefowania FBI na emeryturę, samo zamykanie gangsterów nie jest rozwiązaniem problemu.  Tworzące subkultury zorganizowane związki przestępcze to wyrafinowane struktury uliczne, z którymi trzeba walczyć, jednocześnie rozwiązując problemy społeczne. Comey temat zna dobrze, był studentem prawa uniwersytetu w Chicago.

Jednocześnie szef FBI zaznaczył, że priorytetem dla jego agencji jest i będzie antyterroryzm, a grupy takie jak Al-Kaida przemieszczają się z Pakistanu i Afganistanu do północnej Afryki, regionu o słabych rządach. Tam wychowuje się młode zastępy terrorystów, z których wyrastają szaleńcy typu zamachowcy w Bostonie. A ci mogą się pojawić lada moment dosłownie wszędzie.

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: sueddeutsche.de

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *