… wszak czego się nie dotknie to zepsuje, a ustawodawcy amerykańscy w ogóle nie chcą zrozumieć dobrych intencji prezydenta.
Wczoraj senatorowie odrzucili projekt ustawy, która ograniczałaby dostęp do broni dla osób chorych lub niebezpiecznych. Prezydent skomentował sytuację po swojemu: – To dzień wstydu dla Waszyngtonu, apelując by wyborcy zapamiętali nazwiska 46 senatorów głosujących za odrzuceniem projektu.
Wciąż można więc jak do tej pory nabyć broń na targach bądź w internecie bez specjalnej kontroli tożsamości, a obietnice Obamy, że złamie lobby producentów pozostają w sferze marzeń choć sondaże wskazują, iż ogromna większość Amerykanów popiera pomysł większej kontroli kupujących broń. Z czego więc bierze się bezradność 44. prezydenta USA w większości spraw?
Może z braku wyczucia sytuacji?
Dziś w Bostonie uczczono pamięć ofiar poniedziałkowego zamachu bombowego. Padły wielkie słowa: – Czuję się częścią Bostonu – powiedział prezydent w katedrze Świętego Krzyża. – Dokończymy ten bieg – zapewnił bostończyków prezydent, obiecując ukaranie sprawców zamachu. Były owacje jak na wyborczym meetingu ale może lepiej by było gdyby Obama był dzisiaj w Teksasie, gdzie w wyniku wybuchu zbiorników amoniaku zniknęła z powierzchni ziemi fabryka nawozów i spora część miasteczka West. Tu też mamy kilka osób zabitych i ponad setkę rannych. A to wszystko wydarzyło się w przeddzień 20. rocznicy masakry w Waco, które leży tuż obok. Ameryka buzuje od domysłów i teorii spiskowych, a Obama wybiera demokratyczny, elitarny Boston zamiast republikańskiego miasteczka w Teksasie.
Wczoraj w Senacie zaprezentowano projekt ustawy imigracyjnej. Kolejna obietnica wyborcza Baracka Obamy na razie nie spełniona. Jedynie bankierzy z Wall Street są zachwyceni działaniami Białego Domu w ostatnich latach. Beneficjenci systemu państwowej darczynności również nie narzekają. Kłopot ma tylko malejąca w szybkim tempie klasa średnia, która karmi i górę, i dół, a w perspektywie ma tylko podwyżkę kolejnych podatków.
Tekst i zdjęcie
Sławek Sobczak
meritum.us