Nazywają go zdrajcą, komunistą albo wyznawcą islamu. Prezydent Barack Obama, który cztery lata temu wygrał wybory pod hasłami jednoczenia Amerykanów, dzisiaj ich dzieli bardziej niż kiedykolwiek.

Obama ma wrogów nie tylko po prawej stronie sceny politycznej, choć oczywiście podczas konwencji Partii Demokratycznej w Charlotte bardziej widoczni od przeciwników aborcji byli zwolennicy ruchu Okupuj Wall Street, którzy uważają, iż obecny prezydent daje się wodzić na pasku wielkich korporacji. Protestowali też imigranci, w tym nielegalni, oskarżając Obamę o niespełnienie obietnicy naprawy przestarzałego i niesprawnego systemu imigracyjnego w USA. Ulicami Charlotte przeszli także demonstranci domagający się uwolnienia szeregowca Bradley’a Manninga, który przekazał setki tysięcy dokumentów wojskowych portalowi WikiLeaks.

Wrogowie Obamy z prawej strony mieli okazję wyładować swoje emocje tydzień wcześniej, podczas konwencji Partii Republikańskiej w Tampie, albo uciekają się do innych, bardziej wyrafinowanych form protestu. Zaledwie kilkanaście dni temu Grassfire Nation, jedna z grup zajmujących się zwalczaniem obecnego prezydenta USA, rozesłała do swoich zwolenników numery telefonów kilku gwiazd Hollywood wspierających otwarcie demokratów. Ujawnienie danych osobowych Morgana Freemana, Stevena Spielberga czy Jeffrey’a Katzenberga miało być zemstą za „nielegalne ataki na Mitta Romney’a“. Gwiazdorzy Hollywoodu wsparli pieniężnie wyemitowanie kontrowersyjnych spotów wyborczych atakujących kandydata republikanów na urząd prezydenta.

Tomasz Deptuła

Rzeczpospolita

Więcej w Plus Minus – Rzeczpospolita

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *