W Waszyngtonie z roboczą wizytą przebywa prezydent Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski. Dzisiaj miało miejse spotkanie z głową Stanów Zjednocznych Barackiem Obamą oraz oficjalna konferencja prasowa obu przywódców. Na rzeczonej polski prezydent mógł imponować elokwencją, błyskotliwością, wyważonym poczuciem humoru oraz – a może przede wszystkim – stanowczością. Właśnie akurat tej cechy jakże często brakowało jego poprzednikom, gdy dochodziło do bezpośrednich kontaktów głów obu krajów. Poruszona została prestiżowa dla Polaków – tych w kraju, jak i dla nas, osiadłych w USA – kwestia wizowa. Ciekawe, ale prezydent RP o nic nie prosił w tejże sprawie amerykańskich partnerów, a jedynie w nieco ironicznym stylu zasygnalizował temat. Jakie będą generalne efekty spotkania Obama – Komorowski okaże się niebawem, nie ulega jednak wątpliwości, iż poruszano przede wszystkim zagadnienia rangi wręcz strategicznej.
– W sprawie wiz to dzisiaj Kazimierz Pułaski i Tadeusz Kościuszko musieliby wypełniać kwestionariusz wizowy, gdyby chcieli do USA przyjechać – żartował prezydent Bronisław Komorowski w German Marshall Fund (GMF) w Waszyngtonie, który przebywa w USA z dwudniową wizytą roboczą. Prezydent dodał, że wypełniając ankietę, by otrzymać wizę do USA musiał odpowiedzieć na pytanie, czy jest terrorystą. – W czasach komunistycznych byłem terrorystą – mówił Komorowski.
Jak zaznaczył, jest czwartym prezydentem Polski, zaczynając od Lecha Wałęsy, po Lecha Kaczyńskiego, który wypełniał ankietę, żeby dostać wizę do USA, w której jest pytany, czy nie uprawia prostytucji, czy nie ma na sumieniu zbrodni ludobójstwa i czy nie jest terrorystą.
– Ja się nie obrażam, prostytucji nie uprawiam, ludobójstwa też nie, ale muszę powiedzieć, że jak musiałem wypełnić pytanie, czy nie jestem terrorystą, to ręka mi zadrżała. Nie chciałbym skłamać Stanom Zjednoczonym, a mam pewną wątpliwość. W czasach komunistycznych byłem terrorystą. Tak przynajmniej opiewały niektóre zarzuty formułowane przez prokuratora komunistycznego. Nie wiem, mam pisać prawdę czy nieprawdę w tych kwestionariuszach – żartował polski prezydent.
Jak zaznaczył, sugerowałby, aby w ogóle nie musieć pisać. – Nie tylko ja, ale i Kowalski, Malinowski – dodał Komorowski. – To jest niezrozumiały nonsens, nonsens psujący bardzo wiele w relacjach polsko-amerykańskich – ocenił prezydent.
Zdaniem Komorowskiego, w polskim i amerykańskim interesie jest, by Polacy do Stanów Zjednoczonych chcieli jeździć. W ocenie polskiego prezydenta, potrzebne jest odnowienie relacji polsko-amerykańskich i nie można tego zostawić tak jak do tej pory, bo to prowadzi donikąd.
– Polska jest krajem narodu proamerykańskiego, co tak często się nie zdarza. W Polsce Amerykę się lubi – podkreślił Komorowski. – Te nieszczęsne wizy, te wycieki (Wikileaks – PAP) i więzienia CIA, oprócz obiektywnych spraw takich jak Irak czy Afganistan, spowodowały, że jedną trzecią tego ogromnego potencjału sympatii do Ameryki już szlag trafił – uważa polski prezydent.
Jak zaznaczył, Stany Zjednoczone kojarzą się w Polsce z wolnością i “to jest fundament polskiego proamerykanizmu”. – Nie zmarnujmy tego – apelował.
W swoim wystąpieniu prezydent Komorowski nawiązał też do wizyty w Warszawie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa na początku tego tygodnia. – Nie musimy do nikogo strzelać, nie musimy wyciągać szabli, ale chcemy się konsekwentnie upominać o wolność, rozumianą jako wolność polityczną, ale także wolność gospodarczą, respektowanie praw człowieka i obywatela oraz respektowanie mechanizmów demokratycznych. Dlatego rozmawiamy ze współczesną Rosją. Chcemy, by był to kraj ludzi wolnych. Będziemy się z nimi lepiej czuli, podobnie jak lepiej poczuliśmy się z Niemcami, z którymi mieliśmy rachunki nie do wyrównania – mówił Komorowski.
Jak dodał, z Niemcami “współgospodarzymy, mamy wspólne interesy” i tak samo chcemy z Rosją. Zauważył jednocześnie, że “ku naszemu zdziwieniu nie jesteśmy już dla Rosji bliską zagranicą, ale bliskim zachodem”. – To wielka szansa dla Polski i dla Rosji. Warto tego nie popsuć – podkreślił prezydent.
– Jesteśmy między Rosją a Niemcami i to jest takie miejsce, gdzie – nawet jeśli ktoś się integruje, jeśli powstaje wspólny dom europejski czy natowski – ciągle są jakieś przeciągi. Niezależnie, na którym piętrze ktoś otworzył drzwi czy okno, to od przeciągu my Polacy ciągle mieliśmy katar – zauważył prezydent.
– Dlatego – jak mówił – Polska, inwestując w poprawne relacje z Rosją, czego dowodem jest wizyta Miedwiediewa i czego dowodem jest nasze poparcie dla oczekiwań prezydenta Baracka Obamy, by poprzeć układ START, zabiegamy i będziemy zabiegać zawsze, by była potwierdzona podstawowa funkcja NATO, czyli obrona i gwarantowanie bezpieczeństwa terytoriów krajów członkowskich Sojuszu.
Jak powiedział Komorowski, czasami dla zasady Polska może jechać nawet bardzo daleko, “w imię zasady: za naszą i waszą wolność”, ponieważ – jego zdaniem – “nie mamy żadnych interesów ani w Iraku ani w Afganistanie”. – Ale jak się idzie na polowanie, daleko w głęboki las, to trzeba wiedzieć, że własny dom jest zabezpieczony, że własna kobieta, własne dzieci, własna chałupa są zabezpieczone – mówił.
– Dlatego Polska konsekwentnie domaga się i uzyskuje potwierdzenie, że Sojusz jest zbudowany na tym samym niezmiennym fundamencie. Szczyt NATO w Lizbonie (który miał miejsce w listopadzie – PAP) był odnowieniem tych wzajemnych gwarancji – uważa Komorowski.
Jak przypomniał, do nowego planu strategicznego NATO wpisano plany ewentualnościowe czy też prowadzenie szkoleń, manewrów wojskowych pod kątem przygotowywania się na złe scenariusze. – Bez tego nie pójdziemy na żadne polowanie, daleko od domu – dodał.
– Inwestujemy w nową wizję świata, inwestujemy w nowe relacje z Rosją, ale reset naciśniemy na końcu, a nie na początku. Chcemy, by to się zdarzyło, ale by można to było zrobić z czystym sumieniem, to trzeba na każdym etapie sprawdzać, jak idzie współpraca – podkreślił prezydent.
LP meritum.us, PAP
A kiedy zniosą wizy do Moskwy?