memorial-day1Pamięć o zmarłych to szczególne wspomnienie. Byli wśród nas, odeszli, zasnęli na zawsze. Całe życie pamiętamy o nich. Amerykanie mają ładne powiedzenie …departed, but not forgotten…
Może obawa przed własną śmiercią, może obyczaj, może jeszcze coś więcej każe nam czcić zmarłych. Memento mori – Pamiętaj, że umrzesz! Któż nie zna tych słów.

Ale jakże umierać teraz w maju, gdy wszystko kwitnie dookoła. Śmierć nie wybiera, “Wszędy doleci śmierć bez skrzydeł ptaka, chwyci w swe szpony Litwina, Polaka”, gdzieś czytałem taką inskrypcję nagrobną.

Cmentarze – te nekropolie smutku – napawają każdego z nas zadumą, myślimy o przemijaniu, o własnej śmierci. Te krzyże, te epitafia. Cmentarna cisza szepcze do nas… jesteś w krainie śmierci, królestwie wiecznych cieni.

W poniedziałek celebrujemy Memorial Day, Dzień Pamięci, zwany też ongiś Decoration Day. Każdego roku z jakimś sentymentem uczestniczę w tym święcie. Wszędzie tyle flag, symboli narodowych, wspomnień.

A jak zaczęło się to niezwykłe święto?

W zasadzie dopiero po wojnie domowej (1861-1865) zaczęto dekorować groby zmarłych żołnierzy. Te bratobójcze zmagania pochłonęły 600.000 istnień. Groby żołnierzy rozsiane w kilkunastu stanach, są przypomnieniem tamtych tragicznych zmagań.

Był 25 kwietnia roku pańskiego 1864. W Columbus, Mississippi, na wojskowy cmentarz maszerowała procesja, niesiono kwiaty. Wśród tłumu były zapłakane matki, które straciły synów na wojnie, młodzież, dzieci i duchowni. Gdy zbliżano się do cmentarza, nagle pojawili się żołnierze Północy. Pochód zatrzymał się, wszyscy zamarli ze strachu, myślano, że wojsko rozproszy tłum, ale nie było żadnej reakcji żołnierzy. Złożono kwiaty na grobach poległych, udekorowano także groby żołnierzy Unii. Ta spontaniczna reakcja ludności Południa została zauważona w całym kraju. Gazety pisały, że w stanie Mississippi udekorowano też groby najeźdzców. Była to maleńka iskierka nadziei na pojednanie Południa z Północą.

W 1864 roku w Waterloo, stan Nowy Jork, udekorowano też groby poległych żołnierzy na trzech cmentarzach. Było nader uroczyście, powiewały flagi, maszerowali żołnierze, były przemówienia i wspomnienia.

Również Pensylwania rości sobie pretensję do pierwszeństwa w ustanowieniu święta. Tu już w 1864 roku, w Boalsburg, Emma Hunter udekoroała grób swego ojca, który dowodził sławnym 49. regimentem w bitwie pod Gettysburg. Tu wojska Północy rozgromiły 15-tysięczną armię Konfederatów.

Także w Washington D.C. w 1864 roku gen. Logan wydał rozkaz celebrowania święta. Złożono kwiaty na mogiłach poległych, były patriotyczne przemówienia.

Stany Południa nie chcą celebrować wspólnego święta. Po dziś dzień czczą Memorial Day w innym czasie. Floryda, Alabama, Georgia, Mississippi już 26 kwietnia świętują Confederate Memorial Day. Virginia dekoruje groby 30 maja, obie Caroliny 10 maja, Kentucky i Luizjna 2 czerwca. Resentymenty pozostały do dziś. Stan Mississippi wciąż ma flagę konfederacką z 1894roku. Mimo protestów, nawoływań i referendów, wciąż na stanowym ratuszu powiewa flaga z wojny domowej. Południowcy są uparci. Nota bene nie lubią Jankesów z Północy. Po wojnie domowej niechęć była tak duża, że nawet nagrobki budowano w formie stożków, by żołdactwo z Północy nie mogło na nich siadać.

By nasycić się atmosferą tego święta trzeba koniecznie odwiedzić chicagowskie nekropolie. Polecam cmentarz Oak Woods, znajdujący się na południu miasta. Niezwykłe to miejsce. Tu w sentymentalnym parku krajobrazowym drzemią groby. Na cmentarzu znajdują się trzy jeziora otoczone alejami i łagodnie wznoszącymi się wzgórkami, pełnymi grobów. W centralnym miejscu Confederate Mound Memorial. Zbudowany w 1893 roku honoruje miejsce wiecznego spoczynku Konfederatów. Są tu groby 6.000 żołnierzy wziętych do niewoli (Camp Douglas), którzy zmarli w Chicago wskutek wycieńczenia i złego traktowania. Groby ułożono koncentrycznie na wzgórzu, stoi tu też  13-metrowy pomnik z żołnierzem na postumencie. Ów bohater z Południa zdaje się być zamyślony, jakby dumał nad losem swych kolegów. Wokół pomnika tablice z brązu, z 4275 nazwiskami żołnierzy z Alabamy, Gergii, Kentucky, Arkansas, Teksasu, S. Carolina, Mississippi. Dookoła działa strzelnicze, ogromne kule armatnie.  Nad tym wszystkim faluje flaga amerykańska, jakby chciała pogodzić zwaśnione strony?  I mnie było jakoś smutno, gdy patrzyłem na to wszystko.

Na kamiennej tablicy przeczytałem inskrypcję:
Nieznanym bohaterom, mieszkańcom Południowych stanów,
męczennikom za wolność, tym, którzy podczas wybuchu wojny
domowej odmówili poddania się wojskom Unii, którzy bez
moralnej i materialnej pomocy stali samotnie pośród
bezlitosnych wrogów, i po okrutnych mękach zmarli na
posterunku wojskowym, opuścili swe domy i posiadłości
szukając schronienia, ich rodzinom brakowalo chleba, a oni
pomiędzy obcymi na Północy. Tym najlepszym patriotom,
którzy bez szczodrości, bez zapłaty, bez pensji, bez honoru
poszli do grobu, bez uznania nawet przez ich kraj. Ten kamień
postawiono i opisano po 30 latach czekania przez jednego
z nich, wygnanego abolicjonistę.

Pędzę dalej na północną stronę  Chicago, do Rosehill Cemetery. I ta nekropolia jest historią miasta i Ameryki. Są tu groby znanych notabli i oficjeli. Architektura cmentarna nader interesująca, cmentarz wydaje się być parkiem krajobrazowym. W cieniu dębów i klonów pomniki i nagrobki, ale nie jakieś zwykłe, lecz bardzo arcykunsztowne. Są tu obeliski, krzyże oplecione girlandami, sarkofagi, pomniki w postaci stelli, kaplice grobowe, grobowce, kolumbaria, mauzolea, groby w formie kapliczek. A wszystkie zdają się mówić “Requiescat in Pace”.

Ale moja atencja skupiona była na grobach żołnierskich. Tuż przy wejściu las białych kamiennych tablic z nazwiskami poległych żołnierzy. Naliczyłem ich czterysta. Prawie wszystkie nazwiska anglojęzycznie brzmiące…Oliver Stevenson, Theodore Lamer, Matthew Harding, John Stewart, Thomas Sheridan, George Williams, Christian King, Irving Carson, Oscar Sanders etc,etc…

Wszyscy zginęli podczas wojny domowej, w latach 1862-63-64-65. Walczyli za ojczyznę. Bronili jedności kraju. Z uwagą czytałem miejsca pól bitewnych…Vicksburg, Belmont, Jackson, Shiloh, Corinth, Donelson, Frederickstown, Mission Ridge, Chickasaw Bayou, Champion Hills…
Tu leży wojsko Północy…Union Civil War Soldiers…

Jest tu pomnik żołnierza Północy, na cokole dumny żołnierz Unii spoziera na dalekie prerie Illinois. Tuż obok pomnik w formie działa strzelniczego z napisem

“1861 Bateria Chicagowskiej Artylerii 1866”.

Ale i my Polacy mamy w metropolii chicagowskiej polskie cmentarze. Koniecznie trzeba odwiedzić w poniedziałek Maryhill Cemetery w Niles. Powita nas pomnik poświęcony polskim weteranom. Ów monumentalny posąg honoruje polskich żołnierzy, którzy nie mogli wrócić do ojczyzny okupowanej przez Rosję od 1945 roku, jak głosi napis. Pomnik zwieńczony krzyżem, poniżej wizerunek polskiego orła i inskrypcja:

“Bóg – Honor – Ojczyzna”
Polskim Żołnierzom Którzy Duszę Bogu,
Ciała Ameryce, A Serca Ojczyźnie Oddali.

Na pomniku wyryte nazwy pól bitewnych z II wojny światowej, także inne symbole żołnierskie i polskie.

Koniecznie trzeba spojrzeć na groby weteranów, z murawy wyzierają płyty nagrobne z lakonicznymi inskrypcjami… Porucznik W.P., Weteran WW II, Ucz. pod Monte Cassino, Hm. Czarnej 13 Wileńskiej, Sercem Złączeni na Wieki, Porucznik W.P. Całym Życiem Służył Polsce i Polonii.

Także grób Feliksa Konarskiego z czerwonymi makami i inskrypcją:

Feliks Konarski

1907 – 1991

REF – REN

Bo wolność krzyżami się mierzy

Cmentarz jest w zasadzie parkiem krajobrazowym, gdzie szumią drzewa, drżą na wietrze kwiaty nagrobne, zielenią się strzyżone trawniki, a epitafia mówią po polsku.

Odchodzą nasi weterani, czas jest nieubłagany. Zniewolona Polska nie pamiętała o nich przez lata, ale oni z dumą i honorem nosili polskość i patriotyzm w sercu. Choć przywrócono im teraz należny szacunek, ale gdzieś tam głęboko w sercu pozostał żal niespełnienia, lata upokorzeń i milczenia. Szanujmy naszych weteranów, to nasza  historia i lekcja patriotyzmu.

Nie omińmy jeszcze jednego polskiego cmentarza, St. Adalbert Cemetery, też w Niles.
Spacer po cmentarzu to wędrówka po wszystkich regionach Polski, także historia Polonii zakuta w kamieniu. Wiele tu patriotycznych i sentymentalnych inskrypcji, a niektóre epitafia wycisnąć mogą niejedną łzę. Architektura cmentarna bardzo ciekawa, przeróżne style nagrobków. Są tu obeliski, kolumny zwieńczone krzyżami,  finezyjne nagrobki, pomniki o różnorakich bryłach, bogate grobowce, stelle, sarkofagi, kaplice nagrobne. Na cmentarzu szumią drzewa, szczególnie krzewy”evergreen”dodają szczególnego uroku. Na skraju cmentarza stoi pomnik honorujący żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Monument wysoki, w formie obelisku, otaczają go żołnierze w bojowym rynsztunku, uczestniczący w I wojnie światowej.

Napis na pomniku:
“Dedykowano dla upamiętnienia żołnierzy i marynarzy
biorących udział w I wojnie światowej”
Kardynał George Mundelein, 1928

Memorial Day to parady weteranów wojen, składanie wieńców i kwiatów pod pomnikami oraz na grobach poległych. Zewsząd powiewają narodowe falgi, słychać salwy armatnie. Na morzu marynarze rzucają do wody wieńce dla uhonorowania zmarłych. W Ameryce po I wojnie światowej zaczęto w Memorial Day składać hołd nie tylko żołnierzom, ale wszystkim zmarłym. Po nabożeństwach w kościołach miliony osób podąża na cmentarze, by zapalić świece i złożyć wieńce. Obyczaj ten tylko trochę przypomina nasz polski Dzień Zmarłych. Nie ma tej polskiej zaduszkowej atmosfery, nie ma zapachu świec, igliwia i milionów migotających ogników. Urok też inny, listopad sam w sobie stwarza urok jesiennego odejścia, a to też tworzy nastrój święta.

Ale nie patrzmy na cmentarze jako oazy smutku. Pełno tu życia i radości ptasiej, pełno gniazd ptasich, gęsi kanadyjskich, buszują wiewiórki. Tylko cmentarna cisza szepcze do nas: jesteście w krainie śmierci, w królestwie wiecznych cieni.

W Memorial Day wybierzmy się na cmentarze. Zapalmy świece na grobach. Niech te płonące symbole będą dowodem naszej pamięci i łączności ze światem umarłych. My też przeminiemy kiedyś, może ktoś zapali świecę na naszym grobie.

Niech ognie każdemu zapłoną, gdziekolwiek go do snu ułożono.
Chciałoby się rzec za Kasprowiczem…

Modlitwo moja cicha i bez słów,
ku gwiazdom płyniesz z mej znękanej duszy!
O swej tęsknicy złotym gwiazdom mów,
Niech je twój smętek do żalu poruszy,
Modlitwo moja cicha i bez słów.

Janusz Kopeć

arlington-cemetery

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *