31-marca-wolf-s-rain-1440x900-wolfs-rain-3461308-1440-900
Współpraca Polaków za granicą ogranicza się do wąskiego kręgu osób zaufanych i znanych jeszcze z kraju. Wiele osób słysząc na ulicy język ojczysty, przechodzi na drugą stronę ulicy – czytamy na witrynie Onet. pl. Wprawdzie autorka,  Sabina Toruńczyk-Ruiz, będąca psychologiem i antropologiem społecznym, opisuje relacje rodaków na emigracji w Holandii, niemniej są one często wręcz bliźniaczo podobne do stosunków panujących między rodakami u nas, w Chicago. Prezentujemy więc Państwu fragmenty materiału, który prowokuje do przemyśleń i dokonania samooceny.

LP, meritum.us

Monikę poznałam w polskim sklepie w Amsterdamie. Mieszka w Holandii od kilku miesięcy. Obecnie pracuje w pubie i sprząta prywatne domy. Na początku oprócz siostry, do której przyjechała, nie znała w Holandii nikogo. Później przyjechało kilkoro znajomych z jej rodzinnej miejscowości, a więc grono zaprzyjaźnionych ze sobą Polaków powiększyło się. Teraz Monika pracuje, mieszka i spędza czas wolny wyłącznie z rodakami. – Właściwie nie odczuwam, że jestem w obcym kraju. Jest tu tylu Polaków, że mogę rozmawiać z ludźmi po polsku – mówi.

Holendrów nie zna. Spotyka ich wprawdzie w pracy i zna angielski na tyle, żeby móc się swobodnie komunikować, ale twierdzi, że trudno jest nawiązać z nimi bliższe relacje.

Polscy migranci, którzy wykonują prace niewymagające wyższych kwalifikacji, a takich jest większość, przebywają głównie w towarzystwie rodaków. Możliwość dołączenia do kogoś, kto już mieszka i ma pracę za granicą, ułatwia zarówno decyzję o wyjeździe, jak i wybór miejsca docelowego, a niekiedy wręcz jest katalizatorem całego procesu migracyjnego. Bliscy rodacy nie tylko udzielają sobie pomocy w momencie wyjazdu, ale także później, w trakcie pobytu. Jednocześnie słaba znajomość języków obcych utrudnia kontakty z gospodarzami oraz innymi przyjezdnymi i w efekcie niejako skazuje na przebywanie wyłącznie wśród Polaków.

(…)

Nie licz na rodaka
– Bardzo dobrzy znajomi trzymają się razem, ale… Polak Polakowi nie ufa. Naprawdę można się strasznie naciąć na Polaków – wyznaje Monika. Przeżyła już kilka nieprzyjemnych zdarzeń związanych z nieznajomymi rodakami i teraz stara się być ostrożna. Unika polskich imprez: – Tam gdzie są Polacy, zawsze są zadymy.

Ufa się więc wąskiemu gronu bliskich rodaków, natomiast do szerszej polskiej społeczności podchodzi się z dystansem, a nawet z niechęcią. Obcy rodacy rzadko darzeni są zaufaniem – raczej traktuje się ich z ostrożnością, bowiem zakłada się, że mogą celowo chcieć zaszkodzić. Wizerunek „Polaka-oszusta” odnosi się głównie do sfery zawodowej – emigranci niejednokrotnie mówią o nieuczciwych chwytach, takich jak „sprzedawanie” pracy czy zabieranie innym miejsca pracy, np. poprzez zaoferowanie pracodawcy niższej stawki. Darek, 30-letni pracownik budowy w Hadze, mówi: – Generalnie jest tak, że Polak Polakowi nie pomoże, bo w każdym widzi konkurencję. Nie pomagają sobie nawzajem, tylko utrudniają. Wśród budowlańców jeden śmieje się z drugiego, że ten drugi nic nie umie. Traktujemy się tu wszyscy podle, Polak Polakowi wilkiem na obczyźnie. Wszyscy o tym mówią i to krytykują, ale nikt nie robi nic, żeby to zmienić.

Żeby zmienić ten stan – czyli samemu zacząć okazywać wsparcie rodakom – należy jednak uwierzyć, że inni również będą współpracować. Tymczasem brakuje właśnie zaufania do innych. W konsekwencji własna inicjatywa w kierunku poprawy sytuacji wydaje się nie mieć sensu – i tak koło się zamyka, utrzymując obecne status quo.

(…)

Nie ma solidarności
Zaskakujące jest to, że Polacy na obczyźnie są świadomi braku wzajemnej solidarności i uważają, że to wyróżnia ich spośród innych przyjezdnych grup. Zdają sobie sprawę, że rodacy powinni czuć się częścią jednej społeczności i współpracować ze sobą. Niestety, mają jednocześnie świadomość, że wśród Polaków tak się nie dzieje. W opinii polskich imigrantów, w Holandii pozytywny przykład stanowi współpraca Marokańczyków czy Turków, którzy nawet gdy się nie znają, pomagają sobie i udzielają wsparcia.

– Wydaje mi się, że wspólnota nie jest zakorzeniona w naszej kulturze. Kilka razy widziałem, jak zepsuł się turecki samochód i zatrzymali się inni Turcy, żeby pomóc. A u nas jest tak, że stwierdza się tylko: „O, nasi”, i jedzie się dalej. Chyba nie ma wśród Polaków silnej patriotycznej więzi. Trzymamy się razem raczej w gronie ludzi zaufanych, znanych, z którymi tu przyjechaliśmy. Nie ma solidarności. Wręcz odwrotnie: Polak na Polaka bykiem patrzy, z zawiścią ocenia, kto jakim samochodem jeździ, kto co kupuje w sklepie. To wszystko jest dziwne. Ja chyba tak samo robię, może podświadomie – mówi Karol, pracownik budowy mieszkający z żoną w Haar­lemie.

(…)

Ja jestem inny
Dystansowanie się wobec rodaków za granicą w pewnej mierze wydaje się odpowiedzią na stereotyp polskiego imigranta, jaki dominuje w społeczeństwach zachodnich – osoby chcącej szybko zarobić duże pieniądze, nieznającej języków obcych, wykonującej proste prace i nadużywającej alkoholu. Wielu polskich imigrantów uważa, że taki obraz w wielu przypadkach jest prawdziwy, ale – jak każdy stereotyp – jest pewną generalizacją.

(…)

Duża liczba Polaków za granicą jest istotnym czynnikiem utrudniającym ich solidarność. – Tak, żebym specjalnie pędziła za każdym Polakiem, który się pojawi, to nie. W tej chwili Polaków spotyka się właściwie na każdym kroku – w sklepie czy na ulicy. Trudno przecież nawiązywać kontakty z każdym – mówi Kasia, pracująca w hotelowej recepcji w Amsterdamie.

(…)

Solidarność za granicą utrudnia też niskie zaufanie wobec innych wyniesione z Polski. Prowadzone na reprezentatywnej próbie Polaków badanie panelowe „Diagnoza społeczna” od wielu lat regularnie informuje o niskim zaufaniu społecznym (najniższym spośród wszystkich krajów UE) i słabej zdolności do wspólnych przedsięwzięć wśród Polaków. A postawa ostrożności i nieufności wobec innych wzmaga się w sytuacji konkurencji na zagranicznym rynku pracy.

(…)

Zatem, z jednej strony wstydzimy się za siebie nawzajem i dystansujemy wobec swojej narodowości. Polska etniczność bywa często źródłem rozczarowania i nie pełni roli konsolidującej, a wręcz przeciwnie – stanowi przeszkodę na drodze budowania więzi międzyludzkich. Z drugiej jednak strony, polskość jest dla imigrantów ważna, dlatego starają się ją pielęgnować. Wydaje się, że to, czego nam przede wszystkim brakuje, to poczucie dumy z własnej narodowości. Jeżeli dostrzeżemy więcej pozytywnych cech Polaków i Polski, być może staniemy się bardziej przychylni wobec rodaków spotykanych na obczyznie i będziemy umieli obdarzyć ich większym zaufaniem.

Sabina Toruńczyk-Ruiz

* Sabina Toruńczyk-Ruiz jest psychologiem i antropologiem społecznym. Współpracuje z Ośrodkiem Badań nad Migracjami UW.

Onet.pl

jeśli chcesz przeczytać cały materiał kliknij poniżej:

Onet

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *